Naszym obowiązkiem jest przeprowadzenie bezpiecznych zajęć ruchowych. Jesteśmy bombardowani przepisami BHP, straszeni konsekwencjami, gdy nie daj boże, coś się stanie dziecku podczas zajęć. Co by się nie stało, to i tak zawsze nauczyciel ponosi konsekwencje. Do wszystkiego można się przyczepić, zgodnie z zasadą – daj mi człowieka, a znajdę na niego paragraf. Czy jesteśmy w stanie przeprowadzić w 100% bezpieczne zajęcia ruchowe?

bezpiecznie zajecia ruchowe

Gdy w 2008 roku rozpoczynałem pracę w szkole, byłem przewrażliwiony na temat bezpieczeństwa podczas zajęć. Każda drobna kontuzja uczniów, powodowała że wpadałem w panikę, bałem się licznych konsekwencji. Drobne otarcia, obity paluszek – dziecko wysyłałem do pielęgniarki. Planowałem zajęcia tak, żeby nikomu nic się nie stało. Czysta paranoja… Nadopiekuńczość rodziców, przechodziła na mnie, przez co przez pierwsze miesiące pracy zbyt dużą uwagę zwracałem na skrajne bezpieczeństwo zajęć. Miałem do siebie pretensje, zupełnie jakby zapomniał, jak wyglądały moje lekcje wychowania fizycznego w dzieciństwie, lekcje pełne frajdy i radochy. Na szczęście, człowiek z wiekiem, z nabytym doświadczeniem inaczej postrzega pewne sprawy, ma większy dystans do swojej pracy.

Dzieci, wzorem swoich rodziców, coraz częściej są roszczeniowe. Rodzic do wszystkiego może się przyczepić, zawsze będzie miał jakieś argumenty, czasami wyssane z palce. Nie dajmy się zwariować. Czy ktoś z was w dzieciństwie chodził z byle otarciem nogi, ręki do nauczyciela? Nie! Poszczypało, chwile bolało, ale ćwiczyło się dalej!

Bezpieczeństwo to absolutny priorytet moich zajęć. Każdą lekcję/trening planuję z uwzględnieniem warunków bazowych, liczebności i poziomu umiejętności grupy. Staram się do minimum zmniejszyć ryzyko powstania wypadku, jak do tej pory (odpukać) żadnej ciężkiej kontuzji dziecka nie było na moich lekcjach. Złe rzeczy przytrafią się dobrym ludziom. Zawsze coś może pójść nie tak, przykładów jest cała masa. Czasem dla uczniów organizuję „lekkie” lekcji, typowo nastawione na grę np. w dwa ognie. Co może stać się na takiej lekcji? Przecież to tylko najprostszy „zbijak” z użyciem gumowej piłki. Niepozorna lekcja, teoretycznie nie ma najmniejszego zagrożenia, ryzyka urazu itd. A jednak… Na jednej lekcji dziecko podskoczyło nad piłką (unikając zbicia), następnie nadepnęło na nią, przewróciło się  = łokieć do wymiany. Na innej lekcji, dziecko biegnąc tyłem potknęło się = uraz nadgarstka. Bez przeszkód, parkiet równiutki jak… po prostu równy 🙂 NIE MA BEZPIECZNEJ LEKCJI WYCHOWANIA FIZYCZNEGO, chyba że dzieci będą siedziały/leżały na ławce. I tu jest ryzyko, że upadną na podłogę, zrobią sobie krzywdę przy siadaniu/wstawaniu. Tak, przerysowuję, ale każdy wie o co mi chodzi, prawda?

Poniżej filmik, który krąży po sieci już kilka lat. Czas reakcji nauczyciela godny podziwu 🙂

Dlaczego chłopaki nie rozgrzewali się na boisku, tylko na chodniku za murawą? Brak jakiejkolwiek reakcji nauczyciela jest mocno zastanawiający. Nie chcę ocieniać nauczyciela, ale w tym momencie, w tej jednej chwili zawiódł na całej linii.

Dochodzi do wypadku/urazu na lekcji. Co dalej? Jaka jest procedura zgłaszania wypadku?

  • wypełniamy kartę wypadku (data, miejsce zdarzenia, opis)
  • zanosimy wypełnioną kartę do sekretariatu
  • informujemy rodziców o wypadku
  • przekazujemy informację wychowawcy klasy

O każdym zdarzeniu (nawet jeśli uważam, że uraz jest niegroźny) informuję rodziców. Proszę również o informację zwrotną o stanie zdrowia ucznia (przez dziennik elektroniczny). Wszystkie formalności załatwione, jestem kryty. Życie.

Na studiach „karmią” nas  wiedzą na temat bezpieczeństwa na lekcjach, ale czy wykładowcy znają realia polskiego szkolnictwa? Czy wiedzą w jakich warunkach muszą pracować nauczyciele wychowania fizycznego? Mam spore wątpliwości. Oto jedna z wartościowych porad:

„Wymiary sal (np. sale o wymiarach poniżej 9×18 m nie nadają się do urządzania wyścigów)”

Nie mogę urządzać wyścigów w mniejszej sali gimnastycznej? Nieraz miałem okazję prowadzić zajęcia w mniejszej sali niż 9x18m i nie przeszkadzało mi to w kształtowaniu szybkości u dzieci, chociażby ćwiczenia szybkości reakcji (start z różnych pozycji wyjściowej). Nie dajmy się zwariować, każda zabawa jest potencjalnie niebezpieczna. Nikt mi nie wmówi, że „berek” jest bezpieczną zabawą w dużej grupie w małej sali. Nie jest. I tak będę ją stosował…

„Odległość linii końcowych i bocznych boisk od ścian (zbyt mała odległość grozi uderzeniem o ścianę na skutek upadków, czy małej przestrzeni do wygasania prędkości)”

95 % sal gimnastycznych powinna zostać zamknięta. Zdecydowana większość polskich sal gimnastycznych przypomina klatki, nie ma mowy o prawidłowej odległości między liniami a ścianą. Bądźmy realistami…

Porady dotyczące bezpieczeństwa podczas lekcji możecie znaleźć w fachowej literaturze m.in. M. Bondarowicz „Podstawy teorii i metodyki gier i zabaw ruchowych”, T. Maszczak „Metodyka wychowania fizycznego”. Jednakże wiele wskazówek, przepisów jest martwa, niedostosowana do polskich realiów. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich zdarzeń podczas naszej lekcji, nawet jeśli będziemy przygotowani w 130%. Stan pełnego bezpieczeństwa jest niemożliwy do uzyskania. Odstawmy zalecenia największych teoretyków, kierujmy się zdrowym rozsądkiem.  To tyle i aż tyle…

This will close in 0 seconds


Facebook Like Box provided by plumber orange county