Wszystkie dzieci nasze są. Żyjemy w idealnym świecie, w którym wszyscy się kochamy, praca w szkole jest bezstresowa, uczniowie szanują siebie, rodziców, a nauczyciel jest autorytetem. Dzieci wykonują polecenia nauczyciela, są aktywne, kreatywne, przestrzegają zasad fair play, nie grymaszą, nie kłócą się, nie… Rozmarzyliście się?
A teraz szybciutko schodzimy na ziemię…
Nie oszukujmy się, uczniowie czasem potrafią nieźle zaleźć nam za skórę. Z jednymi klasami pracuję mi się wybornie, z innymi męczę się bardziej niż przy oglądaniu meczu z udziałem Atletico Madryt. Nie chcę opisywać patologicznych zagrywek uczniów (a tych jest coraz więcej), ich chamskich odzywek, brak panowania nad własnymi emocjami, ucieczek z sali gimnastycznej itp. Każda szkoła ma swoje problemy, zostawmy poważniejsze sprawy pedagogom oraz psychologom (na szczęście, jest ich coraz więcej w polskich szkołach). Skupię się tylko na tych małych grzeszkach, które potrafią być irytujące, ale nie psują nam reszty dnia. A czasem nocy.
Poniższe sytuacje występują przeważnie w klasach młodszych (I-IV szkoły podstawowej), ale i starsi mają swoje na sumieniu. Staram się podchodzić na chłodno do wszelkich problemów szkolnych, szkoda zdrowia na przenoszenie negatywnych emocji z pracy do domu. Mam swoje życie, po wyjściu ze szkoły przestawiam się na inny tryb. Ten lepszy. Tak, praca nauczyciela to misja, ale MUSIMY przede wszystkim zadbać o swoje zdrowie.
Piotrek, do rzeczy! Przed Wami 10 najbardziej irytujących zachowań uczniów. Oczywiście, poniższe zachowania nie pojawią się na każdej lekcji, czasem jest spokój przez kilka tygodni, w niektórych klasach w ogóle problemów nie ma. Wszystko zależy od grupy ćwiczebnej, celu i organizacji lekcji.
W komentarzach czekam na Wasze propozycje 🙂
1. Ej, ja tu byłem!
Unikam jak ognia długich kolejek, wysoka intensywność to podstawa moich lekcji i treningów. Stosuję ustawienie w rzędach podczas rozgrzewki, czasem w części głównej z piłki nożnej (prowadzenie piłki zakończone uderzeniem), koszykówki (kozłowanie+rzut do kosza) itd. Ograniczam liczebność grupek do minimum,ale i tak dzieciaki przepychają się, każdy chce być pierwszy (jakby to miało jakieś znaczenie…). „Ej, ja tu byłem”, „Ja byłem pierwszy!”, „Pan tu nie stał!”. Skąd my to znamy? Jeden drugiego trąca, trzeci się wpycha, piąty wychodzi z kolejki, po czym nie chcą go przyjaciele wpuścić z powrotem. Jest pot, łzy, bez krwi. Zadaję najbardziej krewkiemu uczniowi pytanie:-„Stefan, jakie znaczenia ma to, czy będziesz 1 czy 4 w kolejce? Przecież i tak wszyscy wykonują ćwiczenie tyle samo razy”. Stefek najczęściej wzrusza ramiona, nie potrafi odpowiedzieć na to zaskakująco trudne pytanie. Odwracam się, mistrzu robi to samo. Koniecznie chce być pierwszy, chce być przed kimś, chociaż nie wie po co, nie potrafi wskazać wymiernej korzyści z zajętej pozycji. Jest zwycięzcą?
Oczywiście, zawsze znajdzie się rozwiązanie – w ostateczności sam ich ustawiam, wskazuję kto za kim jest, kto ma kogo pilnować itd. Nie lubię tego robić, nie chcę ich ciągle sterować, walczę o ich samodzielność.
2. Psze Pana, Rysiu mnie non stop zaczepia
Rysia zaczepia, Bogdan mu oddaje. Zaczyna się kłótnia, wiązanki, epitety rodem z filmów Pasikowskiego i pierwsze donosy na kolegę. I tak w kółko Macieja. Moja reprymenda, próba rozwiązania konfliktu, uwagi w dzienniku elektronicznym. Po 5′ kumple mogą razem góry przenosić. Do czasu… Za 15′ znowu się kłócą, o byle co, byle tylko wejść w konflikt. Ciągle stoją koło siebie, ćwiczą razem. Byle pretekst, walka kogutów. I znowu donosy, jeden na drugiego. Bądź tu mądry i zdecyduj kogo jest wina, w czym jest problem, i jak go rozwiązać. Irytujące, prawda? Ostatnio dwóch delikwentów poprosiłem do siebie, oznajmiłem im, żeby WRESZCIE zdecydowali się czy się kochają, czy nienawidzą. Żeby mi nie zawracali głowy za każdym razem. Gdy znowu się zaczepiają, zadaję pytanie – miłość czy nienawiść? Uśmiechają się, tłumacząc że to żarty. Wszystko jest ok. Dopóki się nie odwrócę…Moja wina, powinienem mieć oczy dookoła głowy.
3. Coś mnie swędzi…
Są 3 fragmenty lekcji podczas których wymagam od swoich uczniów absolutnej ciszy – w części wstępnej (omówienie celów lekcji), podczas tłumaczenia ćwiczenia, w części końcowej (podsumowanie lekcji). Podczas ćwiczeń, gier, rozgrzewki dzieciaki mogą zachowywać się głośno, moje bębenki są na to przygotowane. Zresztą, jak jest za cicho na lekcji to… czuję się nieswojo…
Każdą lekcje wychowania fizycznego rozpoczynam krótką pogadanką (cel lekcje, sprawy bieżące). Staram się ograniczyć tą część do absolutnie minimum. Jednak dla niektórych to za wiele. Nie potrafią usiedzieć 2-3′ w miejscu, muszą przeszkadzać, wygłupiać się, podgadywać, pajacować, bóg wie co jeszcze. Czas leci, zabieram im to z gry. Wredny Pan od WF-u! Oni doskonale o tym wiedzą, ale i tak nie mogą się powstrzymać. W niektórych klasach część wstępna przedłuża się w nieskończoność, aż do momentu, w którym uczniowie sami siebie uciszają. Wtedy jest spokój, ale zabranego czasu nikt im nie zwróci…
4. Co będziemy dzisiaj robić?
Co będziemy dzisiaj robić? Czytać książki. Gramy dzisiaj w piłkę? Jakąś na pewno. Na której sali dzisiaj mamy? Gimnastycznej. Jakiej? Zimnej/ciepłej. Mogę wybierać składy? Oczywiście, że nie. Ale ja nigdy nie wybierałem? Ja też nie. Za ile koniec przerwy? Za 5 zł.
Nie będę się rozpisywał, znacie to z autopsji. Ciągle odpowiadanie na te same pytanie potrafi być męczące. Dajcie znać w komentarzach, jak Wy najczęściej odpowiadacie swoim uczniom. Czekam na śmieszne i kreatywne odpowiedzi 🙂
5. A Tadek? On też to zrobił!
Dzieciaki za wszelką cenę szukają „sprawiedliwości”. Jednego przyłapię na grzeszku, to od razu działa mechanizm wypierania, zrzucania winny na kolegę – A Tadek? On też to zrobił! Dlaczego tylko mi Pan zwrócił uwagę? Tak, lżej przyjąć karę, jeśli kolega też ją dostanie. Dziecięca solidarność. Własna wina schodzi na bok. Ważne żeby przyjaciel też był ukarany. „Ja nie chciałem, on mi kazał”, „My się tylko bawimy”. Wytłumaczeń są tysiące, winni są wszyscy lub winnego nie ma. Ot, taka sprawiedliwość
Często dzieciakom zadaję pytanie – Jeśli mój sąsiad kradnie, to ja mam też to robić? Dzieciaki w szkole podstawowej nie potrafią brać odpowiedzialności za siebie. Tylko i wyłącznie za siebie. Od samego początku wpajam im, że tylko ONI są odpowiedzialny za siebie – za swoje zdrowie, postawę, zachowanie. Do niektórych, prędzej czy później, to dotrze. Oby nie za późno.
6. Tego nie będę robił
Gramy dzisiaj w piłkę? Nie? Łeeee, to ja nie będę ćwiczył. Ja chcę grać w piłkę! Zjawisko najczęściej występuję u chłopaków, którzy potrafią być wybitnie monotematyczni. Co lekcję zadają to samo pytanie, choć (nie)wiedzą, że w danym okresie przerabiamy inną dyscypliną. Przyjdzie czas na piłkę, to pogramy w piłkę (zawsze zostawiam ją na koniec roku szkolnego). Odpowiadam – lekcja wychowania fizycznego to nie klub piłkarski, musimy poznać różne dyscypliny. „Ale ja chcę grać w piłkę!” – męczy mnie nadal gagatek. Nie wytrzymuję, odpowiadam z uśmiechem – a wiesz co ja chcę? Teraz być na Hawajach. Ciśnienie opada. Z niektórymi uczniami nie da się inaczej, w innym wypadku zamęczą nas.
Inni dają z siebie maxa tylko w niektórych ćwiczeniach i zabawach, by następnie usiąść na ławce bo inne zadanie ruchowe im nie odpowiada. Lub jest za trudne. Ciężko jest mi oceniać uczniów, którzy na jednej lekcji są zaangażowani w 110%, by na innej całkowicie odpuścić.
7. Gdyby kózka nie skakała, toby nóżki nie złamała
Wielokrotnie na blogu pisałem o tym, że nie jesteśmy w stanie zapewnić w 100% bezpieczeństwa na lekcji wychowania fizycznego. Choćbyśmy nie wiem jak zaplanowali lekcje, na podłogę położyli poduchy, to i tak zawsze coś może pójść po nie naszej myśli. Wypadki były, są, będą na lekcjach. Ważne, żebyśmy zrobili co w naszej mocy, żeby zapewnić maksymalne bezpieczeństwo naszym uczniom.
Zobacz koniecznie:
Bezpieczne zajęcia ruchowe, czyli jak nie dać się zwariować
Niektórzy uczniowie proszą się wręcz o kontuzję. Robią wszystko, żeby zrobić sobie i innym krzywdę. Często nieświadomie, czasem z premedytacją. Nie mają hamulców, zawsze walczą do końca, ale w negatywnym znaczeniu (robią wślizgi w sali gimnastycznej, pchają innych, zachowują się agresywnie podczas gry). Mecze z udziałem „wariatów” dłużą mi się niemiłosiernie, muszę uważać na każdym kroku, obserwować ich zachowanie, reagować błyskawicznie na każdy niepokojący objaw. Lub chociażby zalążek niebezpiecznej sytuacji. Niestety, często muszę agresora usadzić na ławce. Dla bezpieczeństwa innych. Swojego spokoju. Mogę wtedy przez chwilę odetchnąć z ulgą, to wyczerpujące psychicznie. Z drugiej strony, nie mogę zakazać dziecku udziału w grach i zabawach ruchowych. Nie chcę nikogo naznaczać, szufladkować. Uczniowie zrobią to za mnie. Niestety. Nie będą chcieli z nim i przeciwko jemu grać. Prędzej czy później.
8. Kopnę se, choćby nie wiem co!
Jest lekcja koszykówki, siatkówki, piłki ręcznej czy piłki wodnej. Nieważne. Zawsze znajdą się „piłkarze”, którzy choćby nie wiem co, muszą kopnąć piłkę. I co zabawne, najczęściej kopią piłkę uczniowie, którzy z futbolem mają tyle do czynienia, co ja z kółkiem teatralnym. Kozioł, kopnięcie, kozioł, uderzenie piłki. Tak, szybciutko piłkarze schodzą na bok z uwagą w dzienniku (jestem na tym punkcie uczulony). Nie pomagają moje tłumaczenia – tej piłki nie możesz kopać, zrobisz komuś krzywdę, niszczysz sprzęt etc. Bach, ktoś „przypadkowo” dostaje piłką w głowę. I co? Winny tłumaczy się, że to był przypadek. Nie, kochaniutki. Przypadków nie ma. Jeśli byś nie kopał, to Jurek by nie dostał. Tak, mądry Polak po szkodzie. Na szczęście, takie skrajne sytuacje zdarzają się niezwykle rzadko na lekcjach, i to nie we wszystkich klasach.
9. I believe I can fly
High flyerzy pojawią się zawsze na lekcjach z użyciem materaców. Rozkładam materace, i co po niektórzy nie mogą się powstrzymać, żeby na nich się położyć. Rzucają się na sprzęt, bez względu na wszystko. Nie, biali nie potrafią latać. Nie daj Boże, zostaw materace oparte o ścianę. Co robią kickboxerzy po wejściu do sali? Tak, biegną żeby kopnąć materac, uderzyć go z bara (?). Jeeezu, jak mnie to irytuję. Mam to na uwadze, przy każdej lekcji z gimnastyki (i nie tylko), dzieciaki wchodzą gęsiego (jak przedszkolaki). Materace ustawiam dopiero po części wstępnej, żeby nikogo nie kusiło…
10. Cisza!
Jest zbiórka, są rozmowy, ktoś kogoś puka, Bożena śmieje się, Grażyna wydaje z siebie dziwne dźwięki, Tamara tarza się po podłodze (normalne zachowanie?). Wytrwale czekam, nie mam zamiaru rozpoczynać lekcji w hałasie (potem może być głośno jak na San Siro). Kilka osób reflektuje się, że coś tu nie gra. Dochodzimy do momentu, w którym uczniowie zaczynają sami się kontrolować. O to mi chodzi, wymaga to dużo czasu i cierpliwości z naszej strony. Trener czeka na Was – pojawia się pierwsze głosy. Po czym kolejne osoby krzyczą „cisza!!”. Ale to krzyczą, że cała Łódź się chwieje. Sam bądź cicho – ktoś inny odpowiada. Czekam dalej. Kolejna osoba wzywa krzykiem o ciszę (jak to pięknie brzmi). Czekam. Po chwili, zadaję pytanie – jak chcesz mieć ciszę, krzycząc? Niech każdy zajmie się sobą, zamyka buzię i słucha. Podobnie jak w punkcie 3 – dzieciaki powoli uspokajają się, ale czasem trwa to za długo. Finalnie na ich niekorzyść.
Przedstawiłem 10 najbardziej irytujących zachować uczniów, w oparciu o moje doświadczenie w pracy z dziećmi w szkole podstawowej. Zapewne w gimnazjum, liceum znajdą się inne ananaski, denerwujące zachowania nastolatków, które notorycznie powtarzają się na lekcjach.
Być może w/w zachowanie nie pojawiłyby się, gdybym zmienił swój styl pracy. Mógłbym darować sobie pogadanki, być surowym, apodyktycznym nauczycielem, trzymać wojskową dyscyplinę, wrzeszczeć, stawiam pały. Ale nie chcę. Każdy ma swój warsztat pracy, nie mam prawa nikogo oceniać. Póki, co pozostaje przy swoich metodach, to uczniowie mają się dostosować do moich zasad, a nie na odwrót. W końcu, jestem gospodarzem na lekcji, prawda?
Jakie zachowania uczniów Was irytują? A może jesteś idealnym nauczycielem i nie dajesz wyprowadzić się z równowagi? 🙂 Liczę na Wasze komentarze pod wpisem lub na FB.
Nie zapomnij zapisać się do grupy na FB (jeśli tego, jeszcze nie zrobiłeś) Nauczyciele WF i trenerzy. Tysiące nauczycieli/trenerów w jednym miejscu = cała masa świeżych pomysłów na lekcje wychowania fizycznego i treningi z różnych dyscyplin sportowych. Czekamy na Ciebie…
Piątka!