Odpowiednia komunikacja z naszymi podopiecznymi to podstawa naszej pracy. Wymagamy, oczekujemy, rozliczamy, ale czy poprzedzone jest to odpowiednią komunikacją? Inaczej rozmawiamy z panią Elą z gazowni, inaczej z pracodawcą, a zupełnie inaczej z dziećmi. To jak przekazujemy naszą wiedzę wpływa na sukces lub porażkę naszych zawodników. Jak skutecznie komunikować się z dzieckiem?
Człowiek jako istota społeczna skazany jest na komunikację. Na komunikację składa się: mowa, postawa ciała, zachowanie. Ważne jest nie tylko co uczymy, jakie metody stosujemy, ale jak o nich opowiadamy i jak przekazujemy daną treść naszym podopiecznym. A to wcale nie jest takie proste. Bo nawet wśród dzieci stosujemy inną komunikacją. Inaczej rozmawiamy z przedszkolami, uczniami szkoły podstawowej, gimnazjalistami etc. Już wcześniej na blogu opisywałem jak przeprowadzić zajęcia ruchowe z przedszkolakami i jak skutecznie tłumaczyć gry i zabawy ruchowej. Cały wpis znajdziesz poniżej:
Jak zorganizować atrakcyjną zabawę ruchową dla dzieci?
Nie zapominajcie o tym, że komunikacja to nie tylko mówienie, ale także wygląd, mowa ciała oraz nasze zachowanie. Co do wyglądu – nie szata zdobi człowieka? Nic bardziej mylnego, zawsze jesteś oceniany po wyglądzie, czy masz schludny wygląd. Dzieci też to widzą, chcą mieć trenera z prawdziwego zdarzenia, wzór do naśladowania. Jeśli przychodzisz na trening z niewyprasowaną koszulą, brudnymi butami to jakie świadectwo wystawiasz sobie? Dzieci bacznie obserwują, szybko wyrabiają sobie o nas zdanie.
W kontaktach z najmłodszymi staram się być przyjacielski, niezmiennie od wielu lat lubię wkręcać dzieciaki. Czasami bezczelnie, ale sprawia mi to dziką przyjemność :D. Maluchy chłoną wszystko jak gąbka. No może czasami przesadzam, ale tego nie zmienię. Często z nimi żartuję, ale raczej nie przekraczam granicy nauczyciel-uczeń. Raz zmniejszyłem dystans pomiędzy mną a uczniami, co odbiło mi się czkawką. Czasem dzieci nie wykonywały moich poleceń, bo myślały że sobie żartuję, po raz kolejny ich wkręcam. Takie relacje potem ciężko zmienić, to był mój błąd…
Nie używam fachowego języka podczas zajęć, ale zdarza mi się przesadnie upraszczać nazwy. Ale co w tym złego? Czy jak powiem „piłeczka” zamiast „piłki” to popełnię grzech? Nie sądzę, komunikat i tak jest zrozumiały dla wszystkich. Mowa o podstawówce, w dalszych etapach stosujemy inne słownictwo.
Nienawidzę trenerów, którzy wrzeszczą na swoich uczniów. Krzykiem próbują zbudować swój autorytet, czują że mają kontrolę nad swoimi zawodnikami. Już nie chodzi nawet o mój charakter (raczej spokojny) ale o destrukcyjną formę komunikacji jaką jest wrzask. Trener którego głównym środkiem komunikacji jest krzyk, jest półproduktem szkolenia, a nie gotowym instruktorem. Lubicie jak na Was ktoś krzyczy? Motywuje to Was do działania? Krzykiem nic nie zdziałamy, jedynie dziecko będzie się jeszcze bardziej stresowało. Nie dość że nie będzie robiło oczekiwanych postępów, to zabijamy radość z uprawiania sportu. A tego nie chcemy, prawda?
Chwilka… jak jeszcze nie komunikować się z dziećmi?
Nie rozumiem trenerów, którzy wyśmiewają swoich uczniów. A jeśli robią to publicznie, to dla mnie jest to porażka szkoleniowa. W jaki sposób chcą wpłynąć na rozwój młodego człowieka? Czy chcą go w ten sposób „zmotywować” do lepszego wykonania ćwiczenia? Zostawię to bez komentarza…
Dziecko nie popełnia błędów, cały czas się uczy nowych form ruchowych.
Oprócz mowy istotna jest również postawa ciała. Górujemy wzrostem nad swoimi podopiecznymi, dzięki czemu mamy kontrolę nad grupą. Dosłownie i w przenośni. Często od tego odchodzę i kucam podczas tłumaczenia zabaw przed najmłodszymi, aby miały ze mną stały kontakt wzrokowy. Widząc moje oczy, dzieci czują więcej komfortu. Mogę im więcej i lepiej wytłumaczyć daną zabawę.
Trzymanie rąk w kieszeni to jawny przejaw braku szacunku rozmówcy. Nasza postawa musi być otwarta, unikam przemawiania ze skrzyżowanymi na piersiach rękami. O schludnym stroju sportowym już wcześniej wspomniałem.
Każdy człowiek jest inny (nie odkryłem Ameryki), każdy wychowawca wyrabia sobie swoje narzędzia komunikacji. Powyżej napisałem jak komunikuję się ze swoimi uczniami oraz co mnie najbardziej irytuje u innych trenerów, którzy niekoniecznie przekazują wiedzę w należyty sposób. Praca z dziećmi nie jest łatwa, ale pewne schematy współdziałania można sobie wypracować. Ale to wymaga czasu i doświadczenia. Nie boję popełniać się błędów, ciągle eksperymentuję, ale dzięki temu czuję, że mój warsztat jest coraz lepszy.
Podzielcie się w komentarzach, jak Wy komunikujecie się ze swoimi uczniami:)