Jakiś czas temu wrzuciłem post na fanpage’u z zapytaniem, czy ktoś z Was pracuje w innym kraju i chciałby podzielić się swoim doświadczeniem, przemyśleniami na łamach mojego bloga.  Zgłosił się do mnie Trener Sławek Cisakowski, który chciał opisać swoją pracę w klubie piłkarskim w USA. Super! Zapytałem Sławka o zagadnienia, które mają również przełożenie w naszym słonecznym kraju. Naszą rozmowę podzieliłem na 3 części – dzieci, współpraca z rodzicami, organizacja klubu. Wiele aspektów jego pracy jest zbliżonych do naszych polskich realiów.

Z całą pewnością nie wyczerpałem tematu szkolenia dzieci, organizacji klubu oraz współpracy z rodzicami, jeśli macie pytania do Sławka, śmiało piszcie w komentarzach.

DZIECI

PN: W jakim klubie obecnie pracujesz?
SC: Pracuję jako Director of Player Development w Akademii Evertonu pod Nowym Jorkiem. Obecnie już nie pracuję z dziećmi. Zajmuję się zawodnikami w wieku 15-18 lat oraz jestem asystentem w drużynie University of Bridgeport.
PN: W jakich okolicznościach zostałeś zatrudniony w klubie?
SC: W sumie to oni mnie znaleźli. Szukali trenera z UEFA A a ja pracowałem w innym klubie w Connecticut. Ich dyrektor znał mnie i widział kiedyś moje treningi. Popytał w otoczeniu o opinie i zaprosili mnie na rozmowę.
PN: Jakie grupy prowadzisz?
SC: W Evertonie prowadzę zespół U18. W University of Bridgeport są to zawodnicy od 19 lat wzwyż, niektórzy to zawodnicy kadr młodzieżowych swoich krajów.
PN: Jaki jest Twój staż pracy?
SC: Około 10 lat.
PN: Jaki jest Twój cel pracy?
SC: Staram się cieszyć tym co robię, robić to jak najlepiej i iść do przodu. Nie ukrywam, że wolę pracę na poziomie, gdzie wynik i wygrywanie mają znaczenie. Lepiej czuję się w pracy ze starszymi zawodnikami. Wygrywanie nie musi być celem nadrzędnym, ale musi mieć znaczenie. Po prostu lubię rywalizację. Poza tym chciałbym, żeby w każdym miejscu, gdzie pracuję po moim odejściu było chociaż trochę lepiej, niż przed moim przyjściem.
PN: Jakie jest nastawienie dzieci do sportu (presja na wynik a może tylko zabawa)?
SC: W zależności od wieku i poziomu nastawienie jest różne. Im wyższy poziom i wiek, tym zawodnicy traktują treningi poważniej. Wiadomo, że dzieci chcą się przede wszystkim bawić, ale nastawienie na wynik jest, ale to jest też część natury i mentalności Amerykanów. Ogólnie dzieci chętnie uprawiają sport, najczęściej kilka na raz. Mówię to ze swojej perspektywy widząc boiska pełne dzieci i młodzieży. Nie znam dokładnych statystyk, jeżeli chodzi o sport ogółem, ale jeżeli chodzi o piłkę nożną to w federacji jest zarejestrowanych ponad 4 miliony zawodników i zawodniczek. A więc mitem jest, że piłka w Stanach nie jest popularna.
PN: Czy dzieci mają problem z dyscypliną podczas treningów?
SC: Przywiązuję do tego sporo uwagi i widzę w tym większy problem niż w Polsce. Musiałem się zaadaptować do innej kultury i trochę zmienić podejście, żeby dotrzeć do zawodników. Podejście do wielu spraw w Stanach Zjednoczonych jest luźniejsze i zbyt wysokie wymagania co do dyscypliny nie były zbyt dobrze odbierane, ale krok po kroku, tłumacząc i rozmawiając można to poukładać. Ważne w tym jest wsparcie klubu i jego filozofia. Nie chodzi o to, żeby wychowywać ministrantów, ale pewien poziom dyscypliny i organizacji musi być zachowany.
Ogólnie również w tym aspekcie widzę związek z poziomem uprawiania piłki nożnej. Po prostu im wyższy poziom, tym zawodnikom bardziej zależy i jest łatwiej z dyscypliną, chociaż jak zawsze, zdarzają się wyjątki. Trzeba być bardzo wyrozumiałym, i nie oceniać za szybko. Często zachowanie zawodnika odzwierciedla jego sytuacje poza boiskiem. Zdarzyło mi się, że zachowanie zawodnika znaczenie się pogorszyło, a późnij dowiedziałem się, że rodzice się rozwodzą. Staram się być ostrożny w takich sytuacjach i obserwować grupę, ale też popełniłem kilka błędów w ocenie sytuacji i reagowałem nieprawidłowo.
PN: Czy dzieci mają mentalność zwycięzców, czy są zaangażowane w 100% w proces treningowy?
SC: Charakterologicznie mamy zróżnicowane indywidualności i zespoły. Są i tacy, co chcą wygrać za wszelką cenę, w każdym treningu i bardzo przeżywają porażki, są też zawodnicy co podchodzą do tego luźniej, ale również się starają, a niektórzy są po prostu leniwi.
Ważne, żeby zawodnik dawał z siebie jak najwięcej każdego dnia, jednak często są problemy z motywacją. Nie ułatwia tego standard życia w USA. Ludzie raczej nie walczą o przetrwanie i piłka nie jest jedyną szansą, żeby coś w życiu osiągnąć. Szczególnie tutaj w okolicach Nowego Jorku wielu ludzi żyje na bardzo wysokim poziomie i ich dzieci nie musza się o nic martwić. W takiej sytuacji zawodnik musi mieć silną motywację wewnętrzną. Zdecydowana większość, przynajmniej w mojej opinii, mogłaby dawać z siebie więcej.
PN: Czy zauważyłeś różnicę w podejściu do sportu polskich, a amerykańskich dzieci?
SC: Tak jak wspomniałem, ze względu na wysoki standard życia w USA widać różnicę w motywacji do uprawiania sportu, jednak ze względu na wzrastający standard życia w Polsce, myślę że i te różnice się zacierają. W Polsce pracowałem ostatnio 7 lat temu, a więc też sporo mogło się zmienić od tamtej pory.
PN: Czy w szkółce trenują tylko dzieci z USA?
SC: Jeżeli chodzi o akademię to większość dzieci jest urodzona w USA, ale są różnego pochodzenia. Mamy wiele dzieci imigrantów z Ameryki Południowej, Azji, trochę z Europy. Znalazł by się przedstawiciel każdego kontynentu. Natomiast wszyscy trenerzy są z poza Stanów Zjednoczonych, w większości z UK.

WSPÓŁPRACA Z RODZICAMI

PN: Jak wygląda współpraca z rodzicami?
SC: Tutaj również muszę zaznaczyć wpływ poziomu klubu czy rozgrywek. Im wyżej, tym rodzice są bardziej świadomi. Oczywiście zdarzają się próby wpływów ze strony poszczególnych rodziców co do czasu gry ich dzieci czy innych spraw, ale zdarzają się bardzo rzadko, ponieważ granice są jasno określone. Rodzice są ważna częścią środowiska zawodnika i chętnie z nimi rozmawiamy, ale nie wyobrażam sobie, żeby mieli wpływ na podejmowane przez trenera decyzje.
PN: Czy rodzice wpuszczani są na treningi?
SC: Nie ma zakazu, ale sporadycznie przychodzą oglądać. Z tego co zauważyłem to większość wykorzystuję ten czas na telefony, maile itp.
PN: Jak rodzice zachowują się podczas meczów?
SC: Doświadczyłem całego zakresu zachowań. Kiedy zaczynałem pracę na niższym poziomie, to zdarzały się różne historie, ale im wyższy poziom tym świadomość rodziców wydaje się być większa. Wyjątki się zdarzają, ale raczej sporadycznie. Zdarzyło się, że wyrzuciłem rodzica z boiska. Była sytuacja stykowa, jego syn, w jego opinii, był faulowany, sędzia nie gwizdnął i rodzic ruszył na sędziego. To był mecz U12, sędzia miał może z 15 lat. Stanąłem w obronie sędziego. Rodzic się uspokoił, po meczu przyszedł i przeprosił za zachowanie. Po sprawie. Więcej się nie powtórzyło. Zdarzali się rodzice krzyczący na dzieci czy sędziów, czy nawet rodzice wdający się w dyskusje z innymi rodzicami. W tej kwestii sporo zależy od tego czy dany klub podejmuje się ich edukacji. Takie zjawiska raczej nie znikną, ale trzeba starać się je minimalizować. W młodszych rocznikach Związek Piłki Nożnej raz na jakiś czas organizuje tzw „Silent sidelines”. Ani trenerzy, ani rodzice nie mogę się odzywać do zawodników przebywających na boisku podczas trwania meczu. Mają po prostu grać, a trenerzy mogą tylko robić zmiany.
PN: Czy rodzice wywierają presję na trenerze odnośnie wyniku?
SC: Czasami podejmują takie próby, ale przynajmniej w moim przypadku bezskuteczne. Staram się ich uświadomić jakie są cele, co, jak i dlaczego robimy. Zwycięstwo ma być wynikiem naszej dobrej gry według ustalonego modelu. Oczywiście zależy nam na tym, żeby wygrywać i zdarzają się mecze prestiżowe, gdzie gramy na wynik lub np. prestiżowe turnieje. Ale nie jest to na zasadzie grania „lagi”. Raczej lepsi zawodnicy dostają więcej minut i robimy niewielkie modyfikacje, niż kompletnie zmieniamy sposób, w jaki chcemy grać. Musimy pamiętać, że dzieci też grają po to, żeby wygrywać i zwycięstwa wpływają na ich motywacje. Nie jedziemy na daleki turniej tylko po to, żeby sobie pograć. Uważam, że w tym wypadku nie ma nic złego w grze „na wynik”. Zawodnik grający w półfinale czy finale turnieju nawet kilkanaście minut, a nie cały mecz, bez względu na to czy wygra, czy przegra, wyniesie więcej, niż jakby przyjechał zagrać w trzech meczach grupowych i wrócił do domu. Inna motywacja, emocje, presja. Tego też muszą doświadczać. Zawodnicy prędzej czy później będą grali pod presją, więc muszą się z tym oswajać. Oczywiście dobrze jak ta presja jest dozowana, żeby zawodnik od gry „dla zabawy” mógł płynnie przejść na poziom, gdzie liczy się tylko wygrana. Poza tym, zwycięstwa wpływają na prestiż klubu, co jest szczególnie ważne w tutejszym środowisku.
PN: Jaki wpływ na życie klubu mają rodzice?
SC: Patrząc globalnie maja duży wpływ, ponieważ płacą składki, przywożą dzieci, wspierają na meczach, ale indywidualnie znikomy. Wpływ na decyzje klubu jest niewielki, chociaż ostatnio została powołana rada rodziców, ale to raczej sygnał dla rodziców, że klub chce podtrzymywać dobre relacje, a nie dać wpływ na kluczowe decyzje.
PN: Ile wynosi składka miesięczna/kwartalna/roczna? Jakiego rzędu są to kwoty?
SC: 2500$ rocznie, jednak należy zwrócić uwagę, że jest to jeden z bogatszych rejonów USA. W większości kraju takie stawki nie miały by racji bytu.
PN: Kto sponsoruje klub – rodzice, prywatne firmy czy miasto/państwo?
SC: Rodzice, sponsorzy

ORGANIZACJA KLUBU

PN: Czy w Stanach Zjednoczonych obowiązuje jednolity plan szkolenia dla wszystkich grup (program szkolenia dzieci, ogólne wytyczne etc.)?
SC: Jest narodowy model gry i federacja obliguje kluby do jego stosowania ale przez to, że kraj jest bardzo duży i piłka rozwijała się w różnym tempie w zależności od regionu powstały ligi i podmioty organizujące rozgrywki niezależnie od federacji, które wypracowały sobie mocną pozycję i niezależność, a wiec na tą chwilę nie jest możliwe wprowadzenie jednego systemu w całym kraju.
My natomiast jesteśmy zobligowani do stosowania systemu i metodologii Everton F.C. ale ze względu na to, że poziom szkoleń bardzo się podniósł, trenerzy uczestniczą również w kursach organizowanych przez federację.
PN: Jaka jest liczebność grupy treningowej?
SC: Najmłodsze grupy od 5v5 do zespołów 9v9 po 12 zawodników. Zespoły 11v11 po 18 zawodników w kadrze, ale zdarzają się wyjątki, że przyjmujemy dodatkowego zawodnika, ale raczej nie więcej.
PN: Ile trwa jednostka treningowa/ile razy w tygodniu?
SC: W zależności od pory roku. Grupy przedszkolne 1x w tygodniu, młodsze grupy 3x w tygodniu na wiosnę i jesień, w zimie 2x. Od 14 roku życia 3x w tygodniu przez cały rok. Zawsze jest to 1.5h. Do tego dochodzą mecze ligowe i turnieje.
PN: Ilu jest trenerów na zajęciach?
SC: Jeden.
PN: Czy w klubie prowadzona jest selekcja?
SC: Dwa razy w roku mamy tryouts, ale jest też możliwości testów w trakcie trwania sezonu. Mamy po dwa zespoły w każdym roczniku. Do najlepszych zespołów staramy się przesuwać zawodników z ‘dwójek’, ale jak ktoś bardzo dobry przyjdzie z poza klubu to też ma szanse wejść od razu do najlepszego zespołu w danym roczniku.
PN: Co zapewnia klub? Stroje, sprzęt sportowy, wyjazdy na mecze, obozy? Czy wszystko jest dodatkowo płatne?
SC: Zawodnicy płacą za wszystko dodatkowo.
PN: Jaka jest organizacja ligi (krótko opisz strukturę, jak gracie, po ile minut, czy są podział na rejony, czy są tabele z wynikami etc.)?
SC: W zależność od wieku zawodników gramy w ligach stanowych lub międzystanowych. Najmłodsi 4v4, 7v7, 9v9 i od 12 roku życia 11v11. Wygląda podobnie jak w Polsce z tym, że tutaj o rok wcześniej przechodzi się na 11v11. Od rozgrywek dziesięciolatków są prowadzone tabele do tego rozgrywana jest faza play- off do której kwalifikują się 4 najlepsze zespoły ligi. Format może się różnić w zależności od regionu kraju.
PN: Na co szczególnie zwracają uwagę trenerzy w USA (wytyczne – motoryka, technika użytkowa, taktyka?)
SC: Kraj jest ogromy, poziom ze względu na regiony jest bardzo zróżnicowany, więc nie mogę się wypowiadać za całe Stany Zjednoczone. Osobiście zauważyłem większe przywiązanie do taktyki, którą trenerzy wyciągają z oglądania innych sportów. Do tego w zależności od klubu i poziomu w różnych miejscach widziałem większy nacisk na technikę lub przygotowanie fizyczne. Nie można stwierdzić, że wszyscy trenują podobnie, ale sporą uwagę przywiązuje się do warunków fizycznych i w wielu klubach wolniej dorastający zawodnicy mają trudniej.
Trochę inaczej wygląda to na najwyższym poziomie rozgrywek młodzieżowych, gdzie kluby są zobowiązane do wdrażania wytycznych narzuconych przez federacje. Jest tam spory nacisk na taktykę i rozumienie gry.

PN: Jakie wady dostrzegasz w systemie szkolenia dzieci w USA?
SC: Uczestniczyłem w tutejszych kursach i muszę przyznać, że byłem pod ogromnym wrażaniem poziomu wiedzy, organizacji i profesjonalizmu kursów. System oraz jego podstawowe zasady/fundamenty są jasne i klarowne dzięki czemu, wiadomo czego nauczać w danym wieku. Duże nastawienie na rozumienie gry i taktykę, zaczynając już od najmłodszych, gdzie zwraca się uwagę na zachowania indywidualne, a wraz z wiekiem grupowe i zespołowe. Do systemu samego w sobie ciężko się przyczepić, ponieważ przy jego tworzeniu wdrażano najlepsze metody i praktyki z topowych federacji piłkarskich na świecie. Problemem jest raczej to, że został on wdrożony do edukacji trenerów dopiero kilka lat temu, a więc w tak dużym kraju jak USA trochę czasu zajmie zanim dotrze on do wielu klubów. Problemem też może być to, że licencje trenerskie są wymagane w rozgrywkach na lepszym poziomie, natomiast Grassroots może trenować każdy.
Tak czy tak jakieś efekty już widać, ponieważ Amerykanie mają swoich przedstawicieli w wielu topowych akademiach i klubach najwyższych lig w Europie.
PN: Jak rozkładają się  treningi motoryczne dla różnych grup wiekowych?
SC: W naszym klubie nie są prowadzone oddzielnie zajęcia w najmłodszych rocznikach. Motoryka jest kształtowana podczas jednostki treningowej. Dopiero od poziomu U14 jest dodatkowy trening motoryczny raz w tygodniu.
PN: Czy zamierzasz w niedalekiej przyszłości wrócić do Polski?
SC: Nie wiem. Za miesiąc przeprowadzam się do Barcelony na kurs trenerski, a później będę szukał pracy. Mój cel to seniorzy i poziom profesjonalny. Młodzież lub drużyna uniwersytecka to plan B.
PN: Dziękuję za rozmowę. 
SC: Dzięki!


Jeśli pracujesz za granicami naszego pięknego kraju, chcesz się podzielić doświadczeniem, opisać swoje środowisko sportowe, to śmiało pisz do mnie. Każdy z nas pracuje w innych warunkach, myślę że warto poznać warsztat pracy osób pracujących w innych realiach. Niekoniecznie lepszych, ale innych. Najgorzej kisić się we własnym sosie, nie otwierać się na wiedzę i doświadczenie innych osób. To prosta droga do stagnacji, co za ty idzie do wypalenia zawodowego, a tego nie chcemy, prawda?

Czekam na odzew z Waszej strony 🙂


Podoba Ci się wpis? Polajkuj, podziel, skomentuj, udostępnij. Zachęcam do obserwowania mojego profilu na Instagramie pierwszytrener.pl_, na którym umieszczam fotki z meczów, treningów oraz podróży.


Facebook Like Box provided by plumber orange county