Powszechnie uważa się, że w futbolu dziecięcym (na każdym etapie) najważniejsza jest jednostka. To na niej powinniśmy się skupić, wszakże naszym zadaniem, trenerów i nauczycieli, jest szkolenie indywidualnych umiejętności zawodników, a nie budowanie zespołów na lata. I co ważne, pewne założenia, myśl szkoleniową zawsze trzeba odnieść do lokalnych realiów. Niestety, nikt nie da nam na tacy gotowego przepisu na sukces. To co sprawdza się w Portugalii, Hiszpanii niekoniecznie musi mieć przełożenie na polskie warunki, i często nie ma. Jak to wygląda w praktyce, czy piłka nożna dzieci to sport indywidualny? A może piłka nożna to sport drużynowy w każdej postaci bez względu na kategorie wiekowe?
Jaka część trenerów opiera się na wynikach doraźnych (drużyny), rozwój jednostki spychając na boczny tor?
Pytań jest wiele, a odpowiedzi jeszcze mniej.
Zacznijmy od wynikomanii, czyli zjawisku które często blokuje rozwój jednostek… albo promuje tylko tych zawodników, którzy w danym momencie wyróżniają się na tle innych.
Sir Alex Ferguson w swojej biografii „Być Liderem” jasno zaznaczył, że nie interesują go wyniki drużyny rezerw, ale poszczególni zawodnicy, którzy mogliby zasilić pierwszy zespół w przyszłości. To czy rezerwy Manchesteru (U23) wygrają mecz z Stoke U23 nie ma większego znaczenia w kontekście pierwszego zespołu.
Zawodnicy o piekielnie wysokich umiejętnościach technicznych, szybcy, kreatywni, rozumiejący grę wzbudzają największe emocje. To ONI kosztują najwięcej pieniędzy, to dla nich kibice przychodzą na stadiony, kupują pamiątki w sklepach klubowych, oglądają mecze w tv. I teraz wyobraźcie sobie zobaczyć swojego wychowanka, który wybiega na boiska Serie A, La Liga… Tak, to było by spełnienie (sportowe) trenerskiego marzenia! Trudne do realizacji, ale chyba w każdym z nas tkwi nadzieja, pierwiastek szaleństwa, który pozwala wierzyć, że wychowamy wielu profesjonalnych piłkarzy.
Z drugiej strony warto cieszyć się małymi rzeczami, które utwierdzają w przekonaniu, że warto stawiać na indywidualny rozwój zawodnika. Jeśli nie będziemy potrafili cieszyć się z małych rzeczy, to tym bardziej nie będziemy doceniać dużych osiągnięć. Kilka lat temu trenowałem grupę przedszkolaków, w której jeden chłopiec wyróżniał się na tle innych praktycznie pod każdym względem (umiejętności techniczne, motoryczne, wysoki mental + zaangażowani rodzice). Z perspektywy czasu mogę śmiało napisać, że jest to najbardziej utalentowane dziecko, z jakim pracowałem w ciągu ostatnich 10 lat. Obecnie gra w jednym z łódzkich klubów, robi cały czas progres, śledzę jego rozwój, trzymam kciuki za jego dalszą przygodę piłkarską. I niby ta cała historia nie jest niezwykła, najzdolniejsi zawodnicy z klubu odchodzą, przychodzą nowi, piłkarska ruletka, ale… od tamtego czasu w każde święta, imieniny (!) dostaję smsy od rodziców z życzeniami. I nie łańcuszki, ale szczere życzenia, forma podziękowania za moją pracę. Mała wielka rzecz. Dla takich chwil warto być Trenerem, małe zwycięstwa cieszą najbardziej…
Przed trenerami grup młodzieżowych stoi nie lada wyzwanie i odpowiedzialność – możemy uskrzydlić naszych zawodników albo… zrobić im wiele krzywdy w głównej mierze przedkładając swoje ambicje na pierwszym miejscu. Oczywiście, nikt nie ma złotej receptury na sukces, każdy musi wybrać swój styl pracy oraz realizować cel główny.
Każdy z nas, trenerów, powinien sobie zadać jedno podstawowe pytanie: Jaki jest mój cel pracy z dziećmi?
Czy chcesz wychować zawodników na dobrych ludzi, wykształcić w nich kluczowe umiejętności społeczne? Czy chcesz zaszczepić im bakcyla sportowego na całe życie? Czy chcesz wygrywać mecze za wszelką cenę? A może Twoim marzeniem jest zobaczyć wychowanka na boiskach Ekstraklasy (albo poziom wyżej)?
I na podstawie tego pytania budować swój warsztat pracy (tak, wiem, warsztat to ma mechanik). Po drodze napotkamy wiele przeszkód – presja wyników nawet w młodszych grupach, rotacja zawodników w zespole, zmienne warunki pracy, chęć uzyskania natychmiastowych rezultatów, koniecznie tu i teraz. Jesteśmy przyzwyczajeni od najmłodszych lat do ocen szkolnych, na tej podstawie brniemy w przekonaniu że robimy coś dobrze (dobra ocena), albo źle. Tak samo jest z wynikami meczów – dają nam złudny obraz naszej pracy z dziećmi. Wygraliśmy jest dobrze, przegraliśmy jest lament. Ruletka emocjonalna, góra-dół, góra-dół. Sami nie jesteśmy bez winy, często porównując futbol dorosłych z piłką nożną dzieci.
O co w pierwszej kolejności pytają rodzice, inni trenerzy chcąc się dowiedzieć, jak poszło drużynie w ostatnim meczu? Oczywiście, o wynik. Rzadko, kto pyta się, jak grali poszczególni zawodnicy, jaki postęp zrobili, czy realizowali wyznaczone cele. Wynik to wynik, jest mierzalny, może dać obraz obecnej pracy, ale wcale nie musi. Nasza praca to proces długofalowy, a pojedyncze wyniki nie mają z perspektywy czasu żadnego znaczenia w kontekście szkolenia. Osobiście, lubię porozmawiać po meczu z trenerem (pracujemy z rocznikiem 2010) o poszczególnym zawodnikach, kto zagrał dobry mecz, kto poniżej oczekiwań, jakie cele/zadanie były zrealizowane, nad czym zawodnicy muszą popracować. I tak pytam o wynik, ale dla mnie jest to tylko informacja, a nie wyznacznik dobrej gry drużyny. Suchy wynik… to suchy wynik. Do zapomnienia.
Często jesteśmy oceniani przez pryzmat wyników, możemy ten fakt wypierać, ale taką mamy polską rzeczywistość. Tylko od nas zależy, czy presja będzie wpływała na naszą pracę, czy będziemy ponad to, realizowali wyznaczone cele bez względu na przeciwności. Żebyście mnie dobrze zrozumieli, wyniki są bardzo ważne, po to wychodzimy na boisko, żeby wygrać, ale nie mogą być wyznacznikiem naszej pracy. Każdy chce wygrywać, nie znam trenera, który by akceptował porażki, nie analizował po meczu błędów zawodników etc. W każdym z nas powinien być gen zwycięzcy, ale czy za wszelką cenę, zwłaszcza w futbolu dziecięcym?
Rozwój jednostki a drużyna…
Moim celem głównym (sportowym) jest wychować zawodnika, który będzie grał na profesjonalnym poziomie (reprezentacja, ekstraklasa, I liga). Jestem świadomy, że nie do końca ode mnie to zależy, jest wiele czynników i zmiennych, które mogą pomóc/przeszkodzić w karierze zawodnika. Tak naprawdę tylko nieliczne jednostki wchodzą na ten najwyższy poziom. Futbol dziecięcy to przede wszystkich dobra zabawa, fajne przeżycie, zaszczepienie u młodych chłopaków pasji do sportu. Bez nadmiernej presji otoczenia, spinania się, nadmiernej ambicji, piłka nożna to prosta gra…
I cała odpowiedzialność za rozwój dziecka nie może być scedowana na Trenera, ale powinna obejmować wszelkie działania ze strony rodziców, ale także samego zawodnika. Wygrywamy razem, przegrywamy razem. Odpowiedzialność za cały proces szkoleniowy spoczywa na rodzicach, trenerze, ale także na zawodnikach (świadomość celów, samorealizacja, doskonalenie umiejętności, systematyczność, praca nad dobrymi/słabymi stronami, wszechstronny rozwój, motywacja wewnętrzna).
Stawiając na wszechstronny rozwój zawodników, musimy być przygotowani, że efekty mogą nie być natychmiastowe, ale z upływem czasu dziecko będzie przyswajało lepiej/szybciej nowe umiejętności ruchowe, a jego postęp z pewnością będzie większy niż u zawodników, którzy mieli większy nacisk na specjalistyczne ćwiczenia we wcześniejszym etapie nauczania.
W miarę upływu czasu (przejście do wyższej kategorii wiekowej) dziecko uczy się w większym stopniu współpracować w grupie, jednakże najwięcej czasu nadal powinno poświęcać się jednostce. Nie widzę racjonalnego powodu, aby zbyt wcześnie wymuszać grę zespołową, zwłaszcza że większość dzieci nie jest na to przygotowana mentalnie (nie jest w stanie dostrzec korzyści wynikającej z gry podaniami) oraz rozwojowo (etap egocentryczny). Oczywiście, wszystko zależy od grupy ćwiczebnej, być może masz zawodników, którzy są przygotowani do gry zespołowej na wczesnych etapach nauczania. Poniżej grafika z priorytetami w szkoleniu dzieci i młodzieży (AMO).
Czym charakteryzuje się etap egocentryczny?
Egocentryzm to naturalny etap rozwoju dziecka w wieku przedszkolnym. Przedszkolak postrzega świat przez pryzmat własnej osoby, musi być w centrum uwagi, jest święcie przekonany, że jest pępkiem świata, nie dopuszcza myśli, że ktoś jest od niego ważniejszy. Dziecko ma poczucie wyjątkowej wartości, dlatego często traktuje innych gorzej. Przedszkolak jest małym egoistą, ma problemy z dzieleniem się z innymi, słowo „empatia” jest nieobecne w jego słowniku zachowań. Jeżeli ww. zachowania dostrzegłeś/aś u swojego dziecka, to zapewniam Cię, że wszystko jest w normie. U osób dorosłych, egocentryzm postrzegany jest jako niedojrzałość emocjonalna.
Więcej o etapie egocentrycznym możecie poczytać w wpisie:
Jak walczyć z egocentrycznym dzieckiem?
W najmłodszych grupach (skrzaty, żaki) nie ma mowy o grze zespołowej, ze względu na etap rozwojowy dziecka (egocentryczny). Wszystkie działania zespołowe na tym etapie to walka (z góry przegrana) z naturą. Tak, na tym etapie futbol to sport indywidualny.
Przejdźmy dalej… Dzieci w kategorii Żak/Orlik wychodzą powoli z etapu egocentrycznego (choć, jest to sprawa indywidualna), nadal ich koncentracja jest na niskim poziomie. W kategorii Orlik zawodnicy potrafią skupić się w większym stopniu na zadaniu, z powodzeniem można wprowadzać elementy gry zespołowej, z zachowaniem odpowiednio dużego nacisku na indywidualne możliwości dziecka. Niestety, i w najmłodszych kategoriach pojawia się presja na wynik ze strony otoczenia (błędna komunikacja trener-rodzice-klub).
Ile razy widzieliście trenera, który cały czas podpowiada przy linii bocznej? Ile razy widzieliście drużyny, w której zawodnicy mieli aż nadto przewagę fizyczną? Ile razy widzieliście drużyny, w których składach byli ciągle Ci sami chłopcy? Widziałem wszystko, co było i będzie…
Nie ograniczam swoich zawodników, nie zabraniam dryblować (kosztem gry zespołowej), zostawiam im wolną przestrzeń, zwłaszcza w młodszych grupach. Oczywiście, w Orliku wprowadzam więcej elementów gry zespołowej, wskazuje korzyści wynikające z ustawienia na boisku, buduję świadomość moich zawodników, zapoznaję ich z fundamentami gry. Mam wrażenie, że za wcześnie próbujemy przejść do kolejnego etapu, czyli gry zespołowej, co nie jest korzystne, patrząc pod kątem rozwoju indywidualnych umiejętności dziecka. Najmłodsze dzieci chcą kiwać, zdobywać bramki, a nie dzielić się piłką, po prostu nie rozumieją jeszcze korzyści wynikającej z gry zespołowej.
Sukces w drużynach juniorskich nie gwarantuje sukcesu w piłce seniorskiej. I to, że Kajktek strzela dzisiaj dużo bramek nie oznacza, że za kilka lat będzie równie skuteczny. Ba, nawet nie wiadomo czy będzie grał dalej w piłkę, a jeśli tak, to może na zupełnie innej pozycji na boisku. A może Krzysiek, który „nie łapie” się do składu w drużynie Orlika zrobi większy postęp, dzięki swojej pracy własnej, systematyczności dążeniu do celu etc. Nie jesteśmy w stanie w 100% przewidzieć, jak dana jednostka rozwinie się w dłuższej perspektywie czasu. Gdybym posiadał tajemną wiedzę, to już dawno cumowałbym prywatny jacht na Capri. Praca, praca, praca i przekonanie, że to co robimy, przybliży nas do wyznaczonego celu.
Futbol dziecięcy to sport indywidualny – dlaczego tak?
-proces szkolenia dzieci opiera się na rozwoju indywidualnym zawodnika. Wszelkie działania skupione są na jednostce, a nie na drużynie
-do piłki seniorskiej przechodzą jednostki, a nie całe drużyny
-indywidualne umiejętności zawodników pomagają w grze zespołowej
-małe dzieci (skrzat, żak) są na etapie egocentrycznym, liczy się tylko”ja” na boisku.
Futbol dziecięcy to sport indywidualny – dlaczego nie?
-piłka nożna to sport drużynowy, nie można opierać się na pojedynczych zawodnikach, jeśli chcemy osiągnąć dobre wyniki
-same indywidualności nie tworzą zespołu, zawodnicy muszą się wzajemnie wspierać
-zawodnik o wysokich umiejętnościach (technicznych, motorycznych), ale nie rozumiejący fundamentów gry zespołowej, nie może prawidłowo funkcjonować w grupie
-dziecko uczy się nie tylko współpracy w drużynie, ale także funkcjonowania w społeczeństwie (kompetencje miękkie).
Reasumując, na pewnych etapach szkolenia futbol dziecięcy w dużej mierze jest sportem indywidualnym. Wszystko zależy od grupy ćwiczebnej, być może Twoi zawodnicy mają na tyle duże umiejętności indywidualne oraz są przygotowani mentalnie (rozwojowo), aby w większym stopniu skupić się na grze zespołowej. Nikt nie zna Twojej grupy tak dobrze jak Ty. W starszych grupach (Orlik, Młodzik) większy nacisk kładziemy na zadania grupowe i zespołowe. Z jedną uwagą… nie ma złotego środka, nikt mi nigdy nie zagwarantuje, że moje spojrzenie na futbol przyniesie sukces. Cały czas się rozwijam zawodowo, im więcej wiem, tym mam większe wątpliwości.
Być może, inni trenerzy osiągną sukcesy stawiając na grę zespołową już w najmłodszych grupach. Nie oceniam, każdy ma swoją wizję gry, i to jest piękno futbolu, prawda?
Piątka!
Szukasz profesjonalnych ćwiczeń, gier i zabaw ruchowych?
Chcesz mieć wszystkie materiały zawsze pod ręku?
Nie trać czasu, zamów książkę “90 gier i zabaw ruchowych z piłką”, e-book “120 pomysłów na atrakcyjną rozgrzewkę dla dzieci” , a będziesz zawsze przygotowany do zajęć ruchowych!
Zajrzyj do mojego sklepu po więcej publikacji.