Codziennie jesteśmy zalewani tysiącami informacji, często nieistotnymi, a jednak przykuwającymi naszą uwagę. Chaos, kompulsywne sprawdzanie powiadomień w smartfonie, panika przed czymś, co może nas bezpowrotnie ominąć, jeśli nie będziemy ciągle online. Przykładów współczesnego niewolnictwa można mnożyć, choćbyśmy się tego wypierali, to nie uciekniemy od codzienności, nieustannie ktoś lub coś chce naszej uwagi. Zjawisko ciągłego lęku przed utratą dostępu do wiadomości, często określana jako FOMO (Fear of missing out) dotyczy większości społeczeństwa.

Kiedy ostatnio oglądaliście cały mecz/serial bez spoglądania w smartfon? Puk, puk! Ktoś napisał na messengerze, na ekranie blokady pojawiły się nowe powiadomienia z FB, wiadomość push z ofertą banku i tysiąc innych pierdół, które (nie) mogą poczekać. Musisz sprawdzić! Każdy jest od czegoś uzależniony. Ja też. Więcej o samym zjawisku oraz mechanizmach działania social media zobaczycie w filmie „Dylematy społeczne” na platformie Netflix.

Co to ma wspólnego z treningiem piłki nożnej?

Dzisiaj praktycznie każdy trener/nauczyciel może w kilka minut znaleźć środki treningowe, gotowe konspekty zajęć, plany treningowe. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki.  Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś podbił świat, w końcu masz tyle możliwości samorealizacji, dostęp do wiedzy. I to jest piękne! Możesz zastosować środki treningowe Pep’a Guardioli podczas swoich zajęć, skopiować  przemowę Mourinho (z czasów Interu) i wykorzystać ją w szatni przed meczem Skrzatów. Możesz wszystko.

I tu może (nie musi) czekać na nas pułapka. Czy potrafimy zastosować potężną dawkę wiedzy teoretycznej w praktyce trenerskiej – w odniesieniu do naszej grupy, realiów, środowiska. Czy więcej znaczy lepiej? A może warto postawić na prostotę,  jedną rzecz, zamiast łapać kilka srok za ogon? Klucz to selekcja informacji i efektywne wykorzystanie ich w swojej pracy. Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Taka postawa wykształciła się u mnie pod wpływem nabytego doświadczenia, wyciągania wniosków ze swoich i cudzych błędów.

Kilka słów jak było…
Początki zawsze są ciężkie, bez względu na dziedzinę życia… Człowiek działa intuicyjnie, często ma naiwny „flow”, zwłaszcza na początku swojej drogi zawodowej. I to jest normalne, tylko w ten sposób zdobywamy doświadczenie, uczymy się na własnych i cudzych porażkach.
Na pierwszych treningach (i nie tylko) był chaos, całkowity misz-masz organizacyjny, nie wspominając o braku realizacji celu. Zderzenie teorii (studenckiej) z praktyką szkolną/treningową w iście hollyłódzkim stylu. Od razy chciałem zrealizować wszystkie elementy piłkarskiego rzemiosła. Człowiek renesansu. Było absolutnie wszystko – prowadzenie piłki, przyjęcia, podania, uderzenia do bramki, stałe fragmenty. Poplątanie z pomieszaniem, bez planowania, większej refleksji, świadomości celu. Byłem niecierpliwy, szybko przechodziłem z jednego środka treningowego do drugiego, ciągle się spieszyłem, potrzebowałem do tego całą masę kolorowego sprzętu sportowego. Za punkt honoru postawiłem sobie, że nigdy nie powtórzę tego samego treningu. Boisko wyglądało jak lotnisko w Barcelonie – dziesiątki stożków, pachołków, znaczników, obręczy gimnastycznych, co tylko dusza zapragnie! Trening był efektowny, ale czy efektywny? Śmiem wątpić. Za bardzo skupiałem się na atrakcyjności treningu, zaniedbując cel główny. Wszystko zależy od naszej grupy (inaczej pracuje się z grupą rekreacyjną, a inaczej z drużyną ligową), zajęcia muszą być w pewnym stopniu atrakcyjne, aby zachęcić zawodników do czynnego udziału w treningu, ale atrakcyjność nie powinna być celem sama w sobie.

Realizacja wielu celów treningowych jest niemożliwa. Wyobraźmy sobie lekcje matematyki w szkole podstawowej, na której uczniowie edukacji wczesnoszkolnej poznają w jednym czasie działania –  dodawanie, odejmowanie, mnożenie etc. A najlepiej jeszcze zadania z jedną niewiadomą. Nierealne.

Teraz nie potrzebuję wiele sprzętu sportowego, żeby zorganizować jednostkę treningową z wyznaczonym celem głównym. Dobieram środki treningowe pod daną grupę, a nie na odwrót. Żebyście mnie źle nie zrozumieli – nie mam nic przeciwko wykorzystywaniu dużej liczby sprzętu na treningu (po to w końcu jest!), czasem zdarza mi się rozłożyć cały swój majdan na boisku, ale tylko wtedy gdy pomaga mi to zrealizować założenia treningowe. W prostocie siła.

Kilka słów jak jest…

Teraz czas na Was – czy po danym szkoleniu/kursie wykorzystujecie od razu poznane środki treningowe podczas następnego treningu? W niedziele poznajemy ćwiczenia, w poniedziałek już „testujemy” je na swoich podopiecznych, zgadza się? Tak, też tak miałem. Nie ma w tym nic złego, tylko ważna jest nasza świadomość – po co są te ćwiczenia, w jakim celu, czy są odpowiednie dla naszej grupy. Odpowiednia modyfikacja, dostosowanie poziomu trudności do naszej grupy, progresje to klucz do sukcesu.

Nie ma nic gorszego niż bezmyślne kopiowanie 1:1.

Internet to nieoceniony źródło wiedzy, ale tylko wtedy, kiedy będziemy mogli z niego  praktycznie i świadomie korzystać w codziennej pracy. Mogę sobie wydrukować jednostkę treningową z mikrocyklu FC Barcelony, ale czy jest najmniejszy sens przekładać ich środki treningowe na moje realia treningowe?

„Z zasady Pareta (80/20, gdzie za 80% sukcesów stoi tylko 20% całkowitego wkładu pracy) płynie bardzo konkretny wniosek: większość tego, co osiągamy, jest wynikiem niewielkiej części tego, co robimy.” Gary Keller

Jedna rzecz

Większość z nas, trenerów, jest odpowiedzialna nie tylko za proces treningowy (planowanie, organizacja i prowadzenie jednostek treningowych), ale także ma szereg innych zadań poza treningiem (współpraca z rodzicami – grupa na FB, organizacja sparingów, turniejów, dbanie o sprzęt sportowy), nie wspominając o innych obowiązkach rodzinnych, służbowych. W wirze pracy łatwo zatracić nasz główny cel – trening piłki nożnej. Bywały momenty, w których więcej czasu spędzałem na otoczce wokół treningu, niż na planowaniu i organizacji samej jednostce treningowej. Proporcje zaangażowania, pracy niepokojąco przesunęły się w niewłaściwym kierunku. Warto wyrobić sobie nawyk skupienia się na jednej rzeczy, tej najważniejszej. Nie jest to łatwe, ponieważ inne sprawy mniej istotne będą niezałatwione, ale z drugiej strony człowiek nie jest w stanie wszystkich spraw ogarnąć w takim samym stopniu. Mniej znaczy więcej. Ograniczenie się polega na zignorowaniu wszystkiego, co w danej chwili zrobić można, i zrobieniu tego, co zrobić trzeba. Umiejętna selekcja stanowi najskuteczniejszy sposób na osiągnięcie najlepszych efektów w naszej pracy. Wyznaczenie priorytetu to podstawa efektywnej pracy, inne rzeczy/sprawy do załatwienia mogą poczekać, świat się nie zawali…

„Tylko jedna rzecz może być tą najważniejszą. Wiele spraw może być istotnych, ale najważniejsza – tylko jedna.” Ross Garber

Każdy z nas ma określone zasoby czasu i energii, jeśli więc będziemy starać się wydatkować je na wszystko po trochu, niewiele dokonamy.

Cały tekst jest o prostocie, o koncentracji na jednej rzeczy, o efektywnym ukierunkowaniu swoich działań. To ma bezpośredni wpływ na naszą pracę z dziećmi, młodzieżą.  Sam nieraz złapałem się na zbyt długich monologach przedmeczowych, punktowałem elementy, nad którymi moja drużyna musi się skupić, zanim wyznaczyć jeden cel (oprócz wygrania meczu, który zawsze powinien być na pierwszym miejscu). Obecnie daję krótkie komunikaty, bez zbędnego gadulstwa, zwłaszcza że dzieci po pewnym czasie wyłączają się, tracą koncentrację. Nie dziwię się im, mniej znaczy więcej.

Piłka nożna to prosta gra (względnie), a my trenerzy, często sami komplikujemy sobie życie. Zamiast tłumaczyć, wymyślać nowe skomplikowane środki treningowe, lepiej skupić się na prostocie/detalach. W zwykłych małych grach można wyłapać to, co niezbędne, co dla nas najważniejsze w danym momencie. W formie ścisłej możemy poprawiać elementy techniczne, podczas materiału video analizujemy swoje mocne i słabe strony podczas meczu. Tutaj nie ma co kombinować, to proste jak matma w podstawówce.

Nigdy nie jest idealnie, czasami chcę przedobrzyć, przeskoczyć kolejny etap szkolenia, wymyślając albo dając swoim chłopakom zadania, na które nie są jeszcze przygotowani pod wieloma względami (mentalnymi, fizycznymi, technicznymi, taktycznymi). I co gorsza, zdarzało mi się mieć pretensje do zawodników, że nie wykonywali moich poleceń… Na szczęście dla nas wszystkich, teraz postawiłem na prostotę.

Dlaczego mniej znaczy więcej?

Podczas mikrocyklu treningowego skupiam się na celu głównym, który w danym przedziale czasowym jest dla mnie najważniejszy. Oczywiście, nie pomijam innych elementów (jeden cel wynika z drugiego), zwracam na nie uwagę, ale w mniejszym zakresie niż ów cel główny. Na moich treningach nie ma wymyślnych gier z ograniczeniami, skomplikowanych ćwiczeń w formie ścisłej. W prostocie siła. Podstawowym środkiem treningowym są małe gry (3×3, 4×4), które w dużym stopniu oddają warunku meczowe. W grze 3×3 można odnieść się do wszystkich fundamentów gry. Nie odrzucam formy ścisłej, wręcz przeciwnie, często stosuję ją w części wstępnej.

Za pomocą prostych środków treningowych mogę skupić się na detalach. 

Nie ma znaczenia sposób organizacji danego ćwiczenia, gry ale JAK zawodnicy realizują założenia treningowe. Jeszcze raz powtarzam – nie co, ale jak. Prosta zasada, która ma niebagatelne znaczenie w całym procesie treningowym.

Nadchodzą lepsze czasy, z niecierpliwością czekam na nowy Program Szkolenia PZPN, w którym autorzy całkowicie zrezygnowali z faz przejściowych (wreszcie!), zostanie uproszczony konspekt treningowy, a cele i zasady gry precyzyjnie opisane.

Po szkoleniu w ramach programu certyfikacji PZPN jestem pozytywnie nastawiony do zmian, zwłaszcza tych związanych z budową jednostki treningowej, a mianowicie :

-część wstępna –  motoryczna z piłkami/rywalizacją

-część główna – środek treningowy z modyfikacjami + gra

-część końcowa – ściśle związana z celem treningu (dopuszczalna forma ścisła)

Kilka słów jak będzie…

Mamy rok 2023, cały czas realizuję wyznaczone cele zawodowe. Praca każdego trenera ewoluuje, to co czytasz w tym wpisie może stracić na ważności za kilka lat. A może będzie to jeden z tych wpisów, które są na tyle uniwersalne, że można je polecać w każdych okolicznościach. Czas pokaże czy poszedłem dobrą drogą.

Stawiam na prostotę środków treningowych, skupiam się na detalach oraz jednym celu. Znam swoją drużynę, dlatego nie szukam na siłę ćwiczeń i gier, w dużej mierze modyfikuję środowisko treningowe. Jeśli dana forma treningowa sprawdza się w mojej grupie, to ją realizują, bez względu na głosy innych.

I co najważniejsze…

Dlaczego kocham piłkę nożną? Za skrajne emocje oraz za to, że nigdy nie jesteśmy w 100% pewni czy idziemy właściwą drogą. Rób to, co uważasz za najlepsze dla siebie i Twojej drużyny w danym momencie, tu i teraz. Zapewne w ciągu najbliższych kilku lat będziesz weryfikował swoje podejście do pracy. To naturalna kolej rzeczy, wszakże tylko fanatyk nie zmienia poglądów.

Powodzenia!


Szukasz profesjonalnych ćwiczeń, gier i zabaw ruchowych?
Chcesz mieć wszystkie materiały zawsze pod ręku?
Nie trać czasu, zamów książkę “90 gier i zabaw ruchowych z piłką”, e-book “120 pomysłów na atrakcyjną rozgrzewkę dla dzieci” , a będziesz zawsze przygotowany do zajęć ruchowych!

Zajrzyj do mojego sklepu po więcej publikacji.

This will close in 0 seconds


Facebook Like Box provided by plumber orange county